"Czytaj, uwierz lub nie, ale czytaj, a zawarta w nich (Tablicach Szmaragdowych) wibracja obudzi odpowiedź w twojej duszy..." (Doreal)

Każda planeta we wszechświecie ma przydzielonego, tylko jednego boga (nieśmiertelnego władcę planety).

Czyli że Bogów (władców nieśmiertelnych) jest co najmniej tyle, ile gwiazd na niebie.

Władcą całej Ziemi (bogiem nieśmiertelnym) jest  SAMON (gwiezdne imię) = Atlantyder (Atlantyda) = Thot (Egipt) = Hermes Trismegistos (Grecja) = Światowid (Polska) = Idris (Koran) itd.

THOT - nieśmiertelny Bog, władca planety Ziemia, protoplasta rodu Sławian, napisał rzekomo 55 tyś książek, które byłyby dowodem dla nas i przeciwników, na Jego prawowite władztwo na Ziemi.

Gdyby nawet ktoś oprotestował liczbę 55 tyś książek, to na pewno prawdziwa jest wielkość - kilkanaście tysięcy książek. 

Ale Watykan i inni przeciwnicy Thot'a, będącego jedynym prawowitym Władcą Ziemi, ukradli książki Jego autorstwa i umieścili w przepastnych, podziemnych lochach Watykanu?

Oprawcom Władcy Ziemi, jednak nie wszystko udało się ukraść, przejąć i ukryć.

Odnaleziono bowiem 13 Szmaragdowych Tablic autorstwa Thot'a.

"Uważa się, że Szmaragdowe Tablice Thotha pochodzą z Atlantydy, a wiek ich sięga 36.000 lat. Napisane zostały przez króla - kapłana o imieniu Thoth, który miał być założycielem kolonii atlantyckiej w Egipcie. Tam też czczony był jako bóstwo o tym samym imieniu. Potem zostały przewiezione do Ameryki Południowej przez kapłanów egipskich piramid a następnie złożone pod świątynią Majów zbudowanej na cześć boga Słońca w Jukatanie, w Meksyku. Odnalazł je i przetłumaczył w 1925 roku niejaki Maurice Doreal".

Wiele lat później zezwolono Dorelowi opublikować starożytny tekst, ale nie w całości. I choć treści zawarte w Tablicach mogą budzić pewne wątpliwości, to jednak znajdują się w nich fragmenty zadziwiające zbieżnościami z tym, co dziś jest odkrywane.

"... Opowiadam o antycznej Atlantydzie, mówię o dniach królestwa cieni, mówię o objęciu tronu przez dzieci Ciemności. Z głębin, z otchłani zostali przywołani aby zdobyć wielką władzę.

W zamierzchłej przeszłości, jeszcze przed zaistnieniem Atlantydy, istnieli ludzie znający czarną magię, penetrujący mroczne światy i wywołujący Byty z głębin pod nami. Objawiły się (owe Byty) w tym cyklu, pozbawione formy, przynależące do innej wibracji, żyjąc niewidzialnie między ludźmi na Ziemi.

W odległych epokach zostały pokonane przez Panów światła i zrzucone tam skąd pochodzą. Lecz niektóre z nich pozostały, ukryte w miejscach i poziomach nieznanych człowiekowi. Żyją na Atlantydzie jak cienie, od czasu do czasu pojawiają się między ludźmi. Lecz kiedy krew zostanie złożona w ofierze przybędą, by mieszkać między ludźmi. Pod postacią człowieka rozprzestrzenia się, lecz tylko z pozoru są nami. Wejdą między zgromadzonych, przyjmując kształty znane ludźmi... tylko poprzez dźwięk będzie można ujrzeć ich oblicze. Głowa Węża ukaże się kiedy czar pryśnie. Z Królestwa Mroku będą próbować niszczyć człowieka i rządzić w jego imieniu.
Lecz wiecie, że Panowie byli potężni, zdolni umieścić zasłonę z oblicza Węża, zdolni wygonić go tam skąd przybył? Panowie zeszli między ludzi i nauczyli ich sekretu słowa, które tylko człowiek mógi wymówić: szybcy, podnieśli welon z głowy Węża i wyrzucili go ze świata ludzkiego".

W poniżej opublikowanej Tablicy I Szmaragdowej, znajdziemy informację, jak został powołany nieśmiertelny BÓG na Władcę Ziemi. Władca planety Ziemia, w każdym języku ma specjalne imię. Ale o tym później, czyli po opublikowaniu treści, wszystkich 13 Tablic Szmaragdowych.

"Aż po wielki dzień gdy nadeszło wezwanie od
Mieszkańca Świątyni, że mam być sprowadzony przed niego.
Niewielu bylo pośród dzieci człowieczych
którzy spoglądali na tą potężną twarz i przeżyli,
gdyż nie tacy jak synowie ludzi są
Dzieci Światła gdyż nie rodzą się
w fizycznym ciele.
Wybranym byłem spośród synów ludzkich,
nauczany przez Mieszkańca, by jego
cele mogły się spełnić,
cele jeszcze nie narodzone z łona czasu".

Sławianie (potomstwo Thota z Egiptu), są faktycznie pierwszym Jego potomstwem, gdyż po zatopieniu Atlantydy, nikt z Jego dzieci Atlantyckich nie przeżył.

Dlatego podczas nieobecności Władcy Ziemi, jesteśmy Jego pierwszymi następcami prawnymi, czyli prawnymi Władcami Ziemi, dlatego przeciwnicy Władcy Ziemi, chcą nas Sławian (dziecii Bogów) zlikwidować, a sami przejąć władzę pod tzw. NWO.

Kto chce przejać władzę pod NWO? Odpowiedz jest krótka: lucyferianie!

Kim są lucyferianie? Odpowiedź można znaleźć pod poniższym linkiem:

Lucifer is GOD declared by Pope Francis 
https://newsgru.com/lucifer-is-god-declared-by-pope-francis/?fbclid=IwAR3R8WX82xFM8487xvbGPd0ruXaUxiG935JtKjdiv7nAPXDR16ZAIncTXQA

"Lucyfer to BÓG ogłoszony przez papieża Franciszka. Papież Franciszek i Watykan przedstawili światu swojego boga, którego wielbili przez cały czas, Lucyfera . Według papieża Franciszka i Kościoła katolickiego, Gwiazda Poranna jest stwórcą świata i ojcem Chrystusa. On przyniósł "światło" ludzkości. Papież Franciszek ogłasza Lucyfera jako Boga. Papież Franciszek i Watykan przedstawili światu swojego boga, którego wielbili przez cały czas, Lucyfera. Według papieża Franciszka i Kościoła katolickiego, Gwiazda Poranna jest stwórcą świata i ojcem Chrystusa. On przyniósł "światło" ludzkości. Zapowiedź ta została ogłoszona światu 27 kwietnia 2014 r. podczas ceremonii, podczas której Papież Jan Paweł I i Papież Jan Paweł II. Ta deklaracja jest bezprecedensowa i powinna wzbudzić niepokój świata. To nie zbieg okoliczności, że pierwszy jezuicki papież wydał tak szokujące oświadczenie. Odkąd przybył, dokonuje przeglądu Watykanu". 

Lucyferianie (NWO) chcieli ukryć fakt, że Thot miał swoje potomstwo w Egipcie z Nut, o czym można się dowiedzieć z "MITY STAROŻYTNYCH EGIPCJAN" ALICJI WACH-BRZEZIŃSKIEJ. Szczegóły pod poniższymi linkami:

  • Jak gra w senet uratowała Nut. Kalendarz egipski.

http://djkupras.blogspot.com/2008/11/dlaczego-ksiyc-nie-wieci-nw-mitologia.html

  • Jak gra w senet uratowała Nut (2). Kalendarz egipski.

http://djkupras.blogspot.com/2008/11/jak-gra-w-senet-uratowaa-nut-2.html

  1. W pierwszym dniu wygranym przez Thota powiła Ozyrysa, przyszłego króla Egiptu, boga ładu i piękna, władcę świata podziemnego.
  2. W drugim dniu na świat przyszedł Horus starszy. Obaj byli synami Re.
  3. Trzeciego dnia powiła Seta- boga pustyni, burzy i walki, który w przyszłości miał zburzyć porzadek maat i wystąpić przeciwko dobru i swemu bratu - Ozyrysowi. Jego ojcem był Geb.
  4. W czwartym dniu zrodziła się Izyda, córka Thota, żona Ozyrysa. Władczyni nieba i ziemi.
  5. Ostatniego dnia na świat przyszła Neftyda, córka Geba.

Oczywiście, zapędy tych przeciwników, czyli Lucyferian, dotyczące zlikwidowania Sławian, nigdy nie dojdą do skutku, gdyż Lucyferianie w całości zostaną zlikwidowani przez Władcę Ziemi i Jego wojów, co jest oczywiście słuszne, sprawiedliwe i na to, nie tylko My Sławianie czekamy ale i sami mamy obowiązek, tutaj na Ziemi włączyć się do realizacji planów Naszego nieśmiertelnego Boga, w Polsce zwanego Światowid'em.

Powstaje pytanie:

  1. Ile pamięci i ile kanałów krwi Władca Ziemi udostępnił obecnie swojemu potomstwu, z którymi przybędzie na Ziemię?
  2. Czy Lucyferianie (NWO) zdają sobie sprawę, z jakimi mocami przyjdzie im walczyć, o władztwo nad Ziemią? Lucyferianie oczywiście są bez szans, nawet nie znają technologi jakimi posługiwał się Thot kilkanaście tysięcy lat temu. W chwili kiedy Thota fizycznie nie ma na Ziemi, to znaczy że w tym czasie jeszcze uzupełnia wiedzę międzygalaktyczą. O potędze Jego wojów świadczą dowody ze zdarzeń faktycznych, kiedy to np. wojowie Thota zdalnie wyłączają rakiety jądrowe

https://www.wykop.pl/link/4504377/ufo-i-bron-jadrowa-niezwykly-incydent-w-bazie-malmstrom-wypowiedzi-swiadkow/najnowsze/

Szmaragdowe Tablice Thotha z Atlantydy

Tablica I

Historia Thotha z Atlantydy

The History of Thoth,The Atlantean

pl

ang

JA, THOTH, Atlantyder, mistrz tajeminic, 
kronikarz, potężny król, czarnoksiężnik, 
żyjący z pokolenia na pokolenie, 
mający przejść do labiryntu Amenti,
spisał by prowadzić 
tych którzy podążą, niniejsze kroniki potężnej mądrości Wielkiej Atlantydy.

W wielkim mieście KEOR na wyspie UNDAL,
w odległej przeszłości, rozpocząłem obecne wcielenie. 
Nie jak zwykli ludzie obecnej epoki 
potężni z Atlantydy żyli i umierali, 
lecz raczej wiek po wieku odnawiali
swoje życie w labiryncie Amenti gdzie rzeka życia 
wiecznie naprzód płynie

Sto razy dziesięć
zstępowałem mroczną drogą prowadzącą do światłości,
i tyle też razy wstępowałem z 
ciemności w światło które odnawiało moją siłę i moc.

Teraz schodzę w czas, 
i mężowie z KHEM [starożytnego Egiptu]
nie będą znali mnie już więcej.

Ale w czasie, który się jeszcze nie narodził, powstanę znowu, potężny i mocny, domagając się świadectwa 
od tych których opuściłem.

Strzeżcie się wówczas, O, mężowie z KHEM, 
jeśli fałszywie zdradzilibyście moje nauczanie,
gdyż strące was z waszych wyniosłych stanów 
w ciemność jaskiń z których przybyliście.

Nie zdradźcie moich sekretów
ludziom z północy
ani ludziom z południa 
gdyż moje przekleństwo spadnie na was.

Pamiętajcie i dbajcie o moje słowa, 
gdyż z pewnością powrócę 
i zażądam od was tego czego strzeżecie.
Tak, nawet spoza czasu i 
spoza śmierci powrócę, 
nagradzając lub karząc tak 
jak wy odpłacaliście najbardziej oddanym.

Wielki był mój lud w czasach starożytnych, 
wielki poza pojęcie zwykłych ludzi którzy mnie otaczają; 
znający mądrość prastarą, 
poszukujący daleko w sercu nieskończoności
wiedzy która należała do młodości Ziemi.

Mądrzy byliśmy mądrością 
Dzieci Światła, którzy mieszkali między nami.
Silni byliśmy mocą czerpaną 
z wiecznego ognia.

A spośród wszystkich, największym spośród 
dzieci człowieczych był mój ojciec, THOTME, 
strażnik wielkiej świątyni, 
łączem pomiędzy Dziećmi Światła 
mieszkającymi w świątyni, a 
plemionami ludzi zamieszkującymi dziesięć wysp.

Rzecznik, po Trójcy, 
Mieszkańca UNAL, 
przemawiającego do królów
głosem któremu muszą być posłuszni.

Wzrosłem tam z dziecka w męskość, 
uczony przez ojca starszych tajemnic,
dopóki w tym czasie tam nie wzrosłem w ogniu mądrości, 
dopóki nie wybuchnął w spalający płomień.

Niczego nie pragnąłem poza zdobyciem mądrości.
Aż po wielki dzień gdy nadeszło wezwanie od 
Mieszkańca Świątyni, że mam być sprowadzony przed niego. 
Niewielu bylo pośród dzieci człowieczych
którzy spoglądali na tą potężną twarz i przeżyli,
gdyż nie tacy jak synowie ludzi są
Dzieci Światła gdyż nie rodzą się
w fizycznym ciele.

Wybranym byłem spośród synów ludzkich, 
nauczany przez Mieszkańca, by jego
cele mogły się spełnić, 
cele jeszcze nie narodzone z łona czasu.

Długie wieki zamieszkiwałem w Świątyni, 
ucząc się zawsze i wciąż jeszcze więcej mądrości, 
dopóki ja, również, nie zbliżyłem się do światła bijącego
z wielkiego ognia.

Nauczył mnie on, ścieżki do Amenti, 
podziemnego świata gdzie wielki król zasiada
na swym tronie mocy.

Głęboko pokłoniłem się w hołdzie przed Władcami Życia 
i Władcami Śmierci, 
otrzymując w darze Klucz Życia.

Wolny byłem od Labiryntów Amenti,
nie związany przez śmierć z kołem życia.
Daleko do gwiazd podróżowałem, aż
przestrzeń i czas stała się jak nicość.

Wówczas głęboko wychyliwszy czarę mądrości, 
Spojrzałem w serca ludzi i tam znalazłem 
największe tajemnice i uradowało mnie to. 
Gdyż tylko w Poszukiwaniu Prawdy mogła moja Dusza
być uciszona, a wewnętrzny płomień stłumiony.

Z biegiem wieków żyłem, 
widząc jak ci dookolą mnie kosztują kielicha
śmierci i powracają znów w świetle życia.

Stopniowo z Królestw Atlantydy odchodziły fale 
świadomości które byly jednością ze mną, 
zastępowane ledwie nasieniem niższej gwiazdy.

Posłuszne prawu, 
słowo mistrza wzrosło w kwiat.
Który zstępując w ciemność zmienił 
myśli Atlantyderów, 
Aż w końcu w tym gniewie powstał ze swego oddalenia,
Mieszkaniec,
wypowiadając Słowo, wzywając moc.

Głęboko w sercu Ziemi, synowie Amenti usłyszeli, 
i słyszą, kierując zmianą kwiatu ognia
który płonie wiecznie, zmieniając i zawracając, używając Słów, 
dopóki wielki ogień nie zmienił swojego kierunku.

Na świat spłynęły wówczas wielkie wody, 
zatapiając i zalewając, 
zmieniając równowagę Ziemi 
do chwili gdy tylko Świątynia Światła pozostała
stojąc na wielkiej górze na UNDAL 
wciąż wystającą spośród wód;
niektórzy tam byli wciąż żywi, 
ocaleni przed naporem tryskających wód.

Wezwał mnie wówczas Mistrz, mówiąc: 
Zbierz mych ludzi. 
Weź ich dzięki umiejętnościom jakie posiadłeś daleko poza wody,
aż osiągniesz ląd owlosionych barbarzyńców, 
zamieszkujących pustynne jaskinie.
Postępuj zgodnie z planem który już znasz.

Zebrałem wówczas mój lud i
wstąpiłem na wielki statek Mistrza.
W górę wzbiliśmy się w poranek. 
Ciemna poniżej nas leżała Świątynia. 
Nagle wezbrały ponad nią wody. 
Usunięta z Ziemi, 
aż nadejdzie zapowiedziany czas, 
zostala wielka Świątynia.

Szybko lecieliśmy w kierunku slońca poranku, 
aż poniżej nas znalazł się ląd dzieci KHEM.
Rozszaleni nadeszli z pałkami i włóczniami, 
Podburzeni gniewem, chcieli zgładzić i doszczętnie zniszczyć Synów Atlantydy.

Podnioslem wówczas moją różdżkę i skierowalem strumień drgań, 
porażając w bezruchu ich bieg jak kawałki
skał.

Wówczas przemówiłem do nich słowami spokojnymi i pokojowymi, 
opowiadając o mocy Atlantydy, 
mówiąc, że jesteśmy dziećmi Słońca i jego posłańcami.
Zastraszyłem ich pokazem mojej magicznej-nauki, 
aż do mych stóp się płaszczyli, gdy ich uwolnilem.

Długo mieszkaliśmy w ziemi KHEM, 
długo i jeszcze raz długo. 
Do czasu gdy posłuszni rozkazom Mistrza,
który śpi lecz żyje wiecznie,
Odesłałem od siebie Synów Atlantydy, 
rozesłałem ich w wielu kierunkach, 
by w łonie czasu mądrość
mogła odrodzić się w jej dzieciach.

Przez długi czas mieszkałem w ziemi KHEM, 
czyniąc wielkie dzieła mądrością która była we mnie.
W górę wzrastały do światła wiedzy
dzieci KHEM,
użyźniani deszczami mojej mądrości.

Wysadziłem wtedy ścieżkę do Amenti, tak
bym mógł odzyskać swe moce, 
podtrzymujące wiek po wieku Słońce Atlantydy,
strzegące mądrości, zachowujące kroniki.

Wielkich było kilku synów KHEM, 
podbijali ludzi dokoła siebie,
wzrastając powoli w sile Duszy.

Teraz na czas odchodzę spomiędzy nich w 
ciemny labirynt Amenti, 
głęboko w labirynty Ziemi, 
przed oblicza Panów mocy, 
znów twarzą w twarz z Mieszkańcem.

Wstąpiłem w górę przez wejście, bramę, wrota 
prowadzące w dół do Amenti.

Niewielu miałoby odwagę ośmielić się na to, 
niewielu przeszło portal do mrocznego Amenti. 
Wznioslem, ja, ponad przejściem, potężną piramidę, 
używając mocy która pokonała siłę Ziemi. 
Głęboko, a nawet głębiej umieściłem ja skupisko mocy, czy komnatę; 
od niej wykułem okrągłe przejście 
sięgające prawie wielkiego wierzchołka.

Na szczycie umieściłem kryształ, 
wysyłający promień w "Czaso-Przestrzeń" 
czerpiący energię z etheru, 
koncentrując ją na bramie do Amenti.

Pozostale komnaty wybudowalem i pozostawiłem puste - pozorne dla wszystkich, 
lecz kryjące w sobie klucze do Amenti. 
Ten kto w swej śmiałości zapuści się w mroczne królestwo, 
niech wpierw będzie oczyszczony długim postem.

Legnie w kamiennym sarkofagu w mojej komnacie. 
Wówczas wyjawię mu wielkie tajemnice. 
Prędko podąży tam gdzie go spotkam, 
nawet w ciemności Ziemi go spotkam, ja, 
Thoth, Pan Mądrości, spotkam go, zatrzymam, 
i będę na zawsze z nim bytowal.

Wzniosłem Wielką Piramidę, 
wzorowaną na piramidzie siły Ziemi,
wiecznie płonącą, aby ona również, 
mogla pozostać poprzez wieki.

W niej, umieściłem moją wiedzę o "Magicznej-Nauce"
żebym mógl być tutaj gdy ponownie powrócę z Amenti,
Tak, gdy śpię w Labiryntach Amenti, 
mój Duch wędrujący wolno odrodzi się, 
zamieszka wśród ludzi w tej formie lub innej

Emisariuszem Mieszkańca jestem ja na Ziemi, 
wypełniając jego polecenia tak by wielu moglo być wzniesionych.
Teraz powrócę do labiryntu Amenti, 
pozostawiajac za sobą część mej mądrości. 
Zachowajcie ją i trzymajcie się polecenia Mieszkańca:
Wznoście zawsze swe oczy w kierunku światlą.

Z czasem na pewno będziecie jednością z Mistrzem, 
pewnym jest, że będziecie jednością z mistrzem, 
pewnym jest nawet, że jednością ze wszystkim.

Teraz, Odchodzę od was. 
Znacie moją polecenia,
trzymajcie się ich i bądźcie nimi, 
a ja będę z wami, 
pomagajac wam i prowadząc do Światła.

Teraz przede mną otwiera się portal. 
Zejdę w dół w ciemność nocy.

I, THOTH, the Atlantean, master of mysteries, 
keeper of records, mighty king, magician, 
living from generation to generation, 
being about to pass into the halls of Amenti,
set down for the guidance of 
those that are to come after, 
these records of the mighty wisdom of Great Atlantis.

In the great city of KEOR on the island of UNDAL,
in a time far past, I began this incarnation. 
Not as the little men of the present age did 
the mighty ones of Atlantis live and die, 
but rather from aeon to aeon did they renew
their life in the Halls of Amenti where the river of life 
flows eternally onward.

A hundred times ten 
have I descended the dark way that led into light,
and as many times have I ascended from the 
darkness into the light my strength and power renewed.

Now for a time I descend, 
and the men of KHEM (Khem is ancient Egypt) 
shall know me no more. 

But in a time yet unborn will I rise again, 
mighty and potent, requiring an accounting 
of those left behind me. 

Then beware, O men of KHEM, 
if ye have falsely betrayed my teaching,
for I shall cast ye down from your high estate 
into the darkness of the caves from whence ye came.

Betray not my secrets
to the men of the North 
or the men of the South 
lest my curse fall upon ye. 

Remember and heed my words, 
for surely will I return again 
and require of thee that which ye guard.
Aye, even from beyond time and 
from beyond death will I return, 
rewarding or punishing 
as ye have requited your truest.

Great were my people in the ancient days, 
great beyond the conception of the 
little people now around me; 
knowing the wisdom of old, 
seeking far within the heart of infinity
knowledge that belonged to Earth's youth. 

Wise were we with the wisdom 
of the Children of Light who dwelt among us.
Strong were we with the power drawn 
from the eternal fire. 

And of all these, greatest among the 
children of men was my father, THOTME, 
keeper of the great temple, 
link between the Children of Light 
who dwelt within the temple and the 
races of men who inhabited the ten islands.

Mouthpiece, after the Three, 
of the Dweller of UNAL, 
speaking to the Kings 
with the voice that must be obeyed.

Grew I there from a child into manhood, 
being taught by my father the elder mysteries,
until in time there grew within the fire of wisdom, 
until it burst into a consuming flame. 

Naught desired I but the attainment of wisdom. 
Until on a great day the command came from the 
Dweller of the Temple that I be brought before him. 
Few there were among the children of men
who had looked upon that mighty face and lived,
for not as the sons of men are the 
Children of Light when they are not incarnate
in a physical body.

Chosen was I from the sons of men, 
taught by the Dweller so that his 
purposes might be fulfilled, 
purposes yet unborn in the womb of time.

Long ages I dwelt in the Temple, 
learning ever and yet ever more wisdom, 
until I, too, approached the light emitted 
from the great fire. 

Taught me he, the path to Amenti, 
the underworld where the great king sits
upon his throne of might. 

Deep I bowed in homage before the Lords of Life 
and the Lords of Death, 
receiving as my gift the Key of Life.

Free was I of the Halls of Amenti, 
bound not be death to the circle of life.
Far to the stars I journeyed until 
space and time became as naught. 

Then having drunk deep of the cup of wisdom, 
I looked into the hearts of men and there found I 
greater mysteries and was glad. 
For only in the Search for Truth could my Soul
be stilled and the flame within be quenched.

Down through the ages I lived, 
seeing those around me taste of the cup
of death and return again in the light of life. 

Gradually from the Kingdoms of Atlantis passed waves 
of consciousness that had been one with me, 
only to be replaced by spawn of a lower star.

In obedience to the law, 
the word of the Master grew into flower.
Downward into the darkness turned the 
thoughts of the Atlanteans, 
Until at last in this wrath arose from his AGWANTI,
the Dweller, (this word has no English equivalent;
it means a state of detachment) 
speaking The Word, calling the power.

Deep in Earth's heart, the sons of Amenti heard, 
and hearing, directing the changing of the flower of fire
that burns eternally, changing and shifting, using the LOGOS, 
until that great fire changed its direction.

Over the world then broke the great waters, 
drowning and sinking, 
changing Earth's balance 
until only the Temple of Light was left
standing on the great mountain on UNDAL 
still rising out of the water;
some there were who were living, 
saved from the rush of the fountains.

Called to me then the Master, saying: 
Gather ye together my people. 
Take them by the arts ye have learned of far across the waters,
until ye reach the land of the hairy barbarians, 
dwelling in caves of the desert.
Follow there the plan that yet know of.

Gathered I then my people and 
entered the great ship of the Master.
Upward we rose into the morning. 
Dark beneath us lay the Temple. 
Suddenly over it rose the waters. 
Vanished from Earth, 
until the time appointed, 
was the great Temple.

Fast we fled toward the sun of the morning, 
until beneath us lay the land of the children of KHEM.
Raging, they came with cudgels and spears, 
lifted in anger seeking to slay and utterly destroy the Sons of Atlantis.

Then raised I my staff and directed a ray of vibration, 
striking them still in their tracks as fragments
of stone of the mountain. 

Then spoke I to them in words calm and peaceful, 
telling them of the might of Atlantis, 
saying we were children of the Sun and its messengers.
Cowed I them by my display of magic-science, 
until at my feet they groveled, when I released them.

Long dwelt we in the land of KHEM, 
long and yet long again. 
Until obeying the commands of the Master,
who while sleeping yet lives eternally,
I sent from me the Sons of Atlantis, 
sent them in many directions, 
that from the womb of time wisdom
might rise again in her children.

Long time dwelt I in the land of KHEM, 
doing great works by the wisdom within me.
Upward grew into the light of knowledge 
the children of KHEM,
watered by the rains of my wisdom.

Blasted I then a path to Amenti so
that I might retain my powers, 
living from age to age a Sun of Atlantis,
keeping the wisdom, preserving the records.

Great few the sons of KHEM, 
conquering the people around them,
growing slowly upwards in Soul force. 

Now for a time I go from among them into 
the dark halls of Amenti, 
deep in the halls of the Earth, 
before the Lords of the powers, 
face to face once again with the Dweller.

Raised I high over the entrance, a doorway, a gateway 
leading down to Amenti. 

Few there would be with courage to dare it, 
few pass the portal to dark Amenti. 
Raised over the passage, I, a mighty pyramid, 
using the power that overcomes Earth force (gravity). 
Deep and yet deeper place I a force-house or chamber; 
from it carved I a circular passage 
reaching almost to the great summit. 

There in the apex, set I the crystal, 
sending the ray into the "Time-Space," 
drawing the force from out of the ether, 
concentrating upon the gateway to Amenti.

Other chambers I built and left vacant to all seeming, 
yet hidden within them are the keys to Amenti. 
He who in courage would dare the dark realms, 
let him be purified first by long fasting. 

Lie in the sarcophagus of stone in my chamber. 
Then reveal I to him the great mysteries. 
Soon shall he follow to where I shall meet him, 
even in the darkness of Earth shall I meet him, I, 
Thoth, Lord of Wisdom, meet him and hold him 
and dwell with him always.

Builded I the Great Pyramid, 
patterned after the pyramid of Earth force,
burning eternally so that it, too, 
might remain through the ages. 

In it, I builded my knowledge of "Magic-Science"
so that I might be here when again I return from Amenti,
Aye, while I sleep in the Halls of Amenti, 
my Soul roaming free will incarnate, 
dwell among men in this form or another. (Hermes, thrice-born.)

Emissary on Earth am I of the Dweller, 
fulfilling his commands so many might be lifted.
Now return I to the halls of Amenti, 
leaving behind me some of my wisdom. 
Preserve ye and keep ye the command of the Dweller:
Lift ever upwards your eyes toward the light. 

Surely in time, ye are one with the Master, 
surely by right ye are one with the Master, 
surely by right yet are one with the ALL.

Now, I depart from ye. 
Know my commandments,
keep them and be them, 
and I will be with you, 
helping and guiding you into the Light.

Now before me opens the portal. 
Go I down in the darkness of night.